"Ślub jest snem" napisał Gombrowicz. Ślub nie jest zwykłym snem. Jest sennym majaczeniem - szeregiem obrazów urwanych, urywających się, przerywanych powrotem do przytomności. Narzuca inscenizatorowi konieczność nieustannego balansowania między jawą a snem, między realizmem a kreacjonizmem, a więc między naśladowaniem rzeczywistości a jej - z ułamków - stwarzaniem. Jak w utworach długiego ciągu tradycji i konwencji teatralnych - jak u Plauta, jak w Życiu snem Calderona, jak w niektórych dramatach Szekspira, jak w Życiu jawą Brylla. Plany realny i senny swobodnie się przenikają. Ale wewnątrz obszaru sennego mamy szereg mikro-planów, bo sen rozwija się w ciągi na prawach koszmaru płynącego niby "strumień świadomości" Bergsona, o znaczących rekwizytach jak u Freuda. Ślub nie jest zwykłym snem także dlatego, że to i sen, i senne majaczenie szczególnego rodzaju: młodego Polaka, wyrwanego przez burzę dziejową spod rodzinnego dachu i rannego w walc
Tytuł oryginalny
"Okryte żałobą Okopy Świętej Trójcy i ruiny świata"
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 4