Chwyty autotematyczne bywają dla sztuki ożywcze. Nie tylko odsłaniają proces i mechanizm powstawania dzieła ale również służą ukazaniu ,,bólu tworzenia", samotnej udręki artysty. To jednak co dla literatury jest oczywiste i łatwe do uzyskania, w teatrze ubrane musi być w konwencję, która nie zaciemniałaby linii dramatycznej i niezależnie od wszystkiego budowała jakąś anegdotę. Innymi słowy - nie wystarczy w teatrze pokazać teatr. Ponad tym musi konstruować się jakieś przesłanie, najlepiej gdy utrzymane w tonie dyskursywnym, jak - nie przymierzając - w Molierowskiej "Improwizacji w Wersalu". Z tego punktu widzenia bardzo intyeresującą sztuką jest "Garderobiany" Ronalda Harwooda, pisarza średniej generacji urodzonego w Afryce Południowej (autora m.in. znakomitego serialu dotyczącego historii teatru powszechnego, pokazywanego w naszej telewizji). Jestem przekonany, że wielką satysfakcję sprawiło aktorom warszawskiego Teatru Pows
Tytuł oryginalny
Okrutny teatr
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Tak i Nie Nr 35