"Opowieści Lasku Wiedeńskiego" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Pisze Paweł Sztarbowski w "Didaskaliach-Gazecie Teatralnej".
Niewielkie oczko wodne pokryte liliami. Jeszcze zanim zacznie się spektakl, nad jego brzegiem pluska się mała dziewczynka. Nastrój sielanki. Szybko okaże się jednak, że rajski staw jest jedynie bajorkiem niewiele głębszym niż kałuża, a lilie wodne to plastikowe atrapy. Ten drobny element scenografii w "Opowieściach Lasku Wiedeńskiego" wyreżyserowanych przez Maję Kleczewską w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu można uczynić kluczem do całego spektaklu. W tym świecie pozornie wszystko jest nienaganne, owiane sielankową aurą, jednak każda kiczowata garsonka, każda peruka, każde serdeczne pozdrowienie to tylko maski przykrywające śmierdzące bajora nieszczerości i okrucieństwa. Reżyserka rozsnuwa przed widzami świat "porządnych obywateli", rezygnując z kontekstu wiedeńskiego mocno wpisanego w dramat Ódóna von Horvatha i znajduje dla niego polski odpowiednik w postaci miasteczka, które zdaje się żywcem wyjęte z kart "Strachu" Jana T. Grossa. To przec