Pomyśleć: są ludzie, dla których teatr Tomaszewskiego istnieje "od zawsze". Gdy sięgają pamięcią wstecz, przywołując jakieś zdarzenie ze swego życia, choćby najdawniejsze, on już był, jak coś odwiecznego w krajobrazie kulturalnym Polski. Powstał bowiem, nim oni przyszli na świat. Najstarsi z nich już pokończyli studia, weszli w dorosłe życie. A przecież pamiętam, choć wcale się staro nie czuję, początki Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Byłem wówczas uczniem liceum, pierwsza premiera umknęła mi sprzed nosa. Żałowałem, bo mówiono o niej tu i ówdzie, a ja, nienasycony smarkacz, byłem właśnie głodny nowych artystycznych wrażeń. Pożerałem prasę literacką: czego w niej nie było - toż to właśnie rok pięćdziesiąty szósty zmierzał ku pięćdziesiątemu siódmemu. O, roku ów, kto ciebie dziś nie wspomina! Nadziei, któreś obudził i które pogrzebałeś! Choć, że nastąpił pogrzeb, zauważyliśmy dopiero w wiele miesięcy po fakcie.
Tytuł oryginalny
Okruchy z okrągłego stołu
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 9