PISANY językiem Sienkiewicza, stanowiący rodzaj antytezy "Pana Tadeusza", jego naśladowanie i piętrowe przedrzeźnianie, jest "Trans-Atlantyk" dziełem tyleż w lekturze apetycznym, co właśnie w niej smaki swe kryjącym. Ale już Mikołaj Grabowski, inscenizując "Trans-Atlantyka" na deskach krakowskiego teatru im. Słowackiego, dowiódł przed laty, że ta proza, bujna i wyjątkowa w swej wielowarstwowej urodzie, może się też sprawdzić na scenie. Trzeba zresztą powiedzieć, że powieści Gombrowicza, chociaż wielce literackie, są w dużej mierze teatrem podszyte. Bo i nie bez kozery był autor "Ferdydurke" autorem "Ślubu", "Iwony księżniczki Burgunda" czy "Operetki". Tak w prozie, jak i w dramacie spełnia się u niego główny konflikt: zderzenie formy i jej braku. Opozycji silnej, śmiertelnie ze sobą zwartej, ale i wzajem się stwarzającej. Górski, reżyser czujący literacką materię spektakli, umiał z tej obserwacji (banalnej skądiną
Tytuł oryginalny
Okręt dziurawy
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 226