"Nad Czarnym Jeziorem" Dei Loher w reż. Iwony Kempy w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem widza.
Jak poradzić sobie z samobójczą śmiercią 14-letnich dzieci, jak ją zrozumieć, zaakceptować, dalej po stracie żyć? Oto problem przed którym stoją rodzice Fritza i Niny, współczesnego Romea i Julii, mimo że minęły już cztery lata od tego tragicznego w skutkach wydarzenia. Poprzez uczestnictwo w sztuce, również i my, widzowie stawiamy sobie te same pytania. Jesteśmy tak blisko bohaterów, że bliżej już się nie da. Bo poznajemy charaktery, osobowości, życiorysy, głębokość relacji, bliskość więzi pomiędzy bohaterami, słuchamy, jak roztrząsają, co się wydarzyło i dlaczego, staramy się razem z nimi poznać całą prawdę, bez względu na to, jaka by nie była, w malutkiej salce SCENY 61, cóż z tego, że pustej, szarej, oświetlonej tylko trzema białymi neonami. Z biegiem czasu - przynoszącym coraz więcej informacji, emocji, napięć - mamy szansę poczuć to, co czują zrozpaczeni, zagubieni, chorzy z bólu i cierpienia rodzice. Nie radzą sobie