EN

12.08.2024, 09:47 Wersja do druku

Okiem Widza: Na pierwszy rzut oka

„Na pierwszy rzut oka” Suzie Miller w reż. Adama Sajnuka w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

fot. Katarzyna Kural-Sadowska/ mat. teatru

Monodram Susie Miller NA PIERWSZY RZUT OKA, wyprodukowany przez Teatr POLONIA, perfekcyjnie wyreżyserowany przez Adama Sajnuka, bo precyzyjnie buduje dramatyczną narrację, jest pasjonującym teatralnym thrillerem. To bez wątpienia majstersztyk aktorski Marii Seweryn tworzącej na scenie w rygorze dyscypliny i kontroli bardzo interesującą postać, Tessę Menslet. Sztuka o ofiarach gwałtu i sądach, które poprzez kodeksy i procedury starają się bezstronnie, rzeczowo i wnikliwie zbadać okoliczności przestępstw, by móc dotrzeć do prawdy i sprawiedliwie rozstrzygać o winie i karze jest bardzo interesująco napisana, ale jej wyreżyserowanie i zagranie stanowi nie lada wyzwanie. Wymaga doskonałego warsztatu, kondycji i samokontroli w konsekwentnym, spójnym, wiarygodnym prowadzeniu roli.

Ujęcie tematu przemocy seksualnej w sztuce w połączeniu ze sposobem jej przedstawienia w obrazie scenicznym konfrontuje tu zimną kalkulację skodyfikowanego prawa z żywiołem emocji i uczuć ofiary, nawet tej najlepiej przygotowanej do obrony. Aktorka podjęła się bardzo trudnego i ambitnego zadania. W sposób głęboko poruszający pokazała bezsilność systemu prawnego wobec emocjonalnego splątania ofiary gwałtu, gdy o wyroku oprócz twardej, niewzruszalnej litery prawa decydują koneksje, układy, wpływy rodziny sprawcy (patriarchatu). W takich warunkach nie ma szans odkryć w sądzie całej prawdy, trudno wydać sprawiedliwy wyrok, bo procedury sądowe, metody zbierania dowodów, kolejne przesłuchania są dla ofiary upokarzające, wstydliwe i bolesne. Zmuszają ją do przeżywania tego, co się stało po wielokroć, co dowodzi też bezduszności procesu dochodzenia do prawdy, której udowodnienie leży po stronie poszkodowanej. Zgwałcona osoba nie jest w stanie  jasno myśleć, by móc skutecznie się bronić. Nawet jeśli, jak Tessa, zna prawo i wszelkie aspekty sprawy, jest ekspertem w procesowych sztuczkach. 

Na początku spektaklu Maria Seweryn przedstawia nam Tessę jako kobietę pełną energii, pasji, werwy przekonująco i profesjonalnie wyjaśniającą, że tylko system prawny jest w stanie doprowadzić do wyjaśnienia, co się naprawdę wydarzyło i tylko on może badać, oceniać, wydawać wyroki i karać, gdyż robi to w sposób metodyczny, skodyfikowany, pozbawiony emocji (lepszego sposobu nie wymyślono) - reprezentuje więc postawę osoby, która bardzo szczegółowo wyjaśnia, jak to w praktyce wygląda, szeroko informuje o metodach przesłuchiwania ofiar gwałtu. Nie ma wątpliwości, że Tessa zna się na tym, o czym mówi. Pełna siły, zapału, determinacji jest dumna z siebie, wie jak daleko zaszła dzięki zdolnościom i ciężkiej pracy, inteligencji i talentowi. Pochodzi przecież z biednej rodziny. Nie ukończyła renomowanej szkoły, mimo to osiągała w niej świetne wyniki, studiowała prawo, walczyła o swoją pozycję z konkurencją, pracuje w najlepszej prawniczej kancelarii, wygrywa procesy, a przy tym opiekuje się matką i bratem nieudacznikiem, odwiedza ich i utrzymuje. Jest więc nie tylko doskonałym fachowcem w zawodzie, który wykonuje, ale i czułą córką i wyrozumiałą siostrą - dobrym człowiekiem, który nie wstydzi się swoich korzeni, choć doskonale wie, co znaczy dobre pochodzenie, szczególnie w jej kraju. 

Tessa zmienia się, gdy to ona staje się ofiarą gwałtu. Maria Seweryn opowiada o przestępstwie, jakby jej bohaterka przeprowadzała autoterapię czy osobiste śledztwo na własnym przypadku, by do końca zbadać, jak trauma gwałtu wpływa na jej działanie i emocje, jak to jest, gdy się jest w sądzie po drugiej stronie. Jakby nie wierzyła, że zło się dokonało i diametralnie ją zmieniło. Okoliczności, kontekst, sam gwałt i to, co się potem wydarzyło doprowadziło do przełomu. Odwróciło perspektywę Tessy, bo uświadomiło jej stan psychiczny ofiary przemocy i nie tylko jej bezsilność wobec cierpienia, ale i systemu prawnego, który stosując swoje procedury po wielokroć ją gwałci, tylko w inny, bardziej wyrafinowanie okrutny sposób. Bo publicznie obnaża (ofiara mówi o sobie, ujawnia intymne fakty, osobiste odczucia, wstydliwe zdarzenia), atakuje (kwestionujące jej prawdomówność pytania, sugerowane niewłaściwe zachowania, prowokacyjne przypuszczenia), zmusza (w sądzie musi mówić prawdę, tylko prawdę). A mimo to Tessa wiedząc o tym, co ją czeka, ujawnia przestępstwo. I czyni to ostatecznie nie po to, by się zemścić czy doprowadzić do autodestrukcji. Robi to dla siebie. Mogłaby milczeć, ale podejmuje walkę. Robi to, co według niej musi zrobić. Obnaża przy okazji słabość systemu prawnego, który jest krzywdzący i niesprawiedliwy dla ofiary. Stworzony przez patriarchat, tylko jemu służy. Jeśli jest niedoskonały i zawodzi, należy go zmienić. Nie ma innej drogi. Maria Seweryn potrafi swoją grą przeprowadzić skomplikowany dowód na to, że zrozumienie stanu psychicznego ofiary przemocy seksualnej przez system prawny bez głębokiej, osłonowej empatii jest niemożliwy. Nie wystarczy "prima facie", co znaczy wstępne badanie w sądzie, w którym zeznaje tylko ofiara przemocy seksualnej, by uzyskać wystarczające dowody winy.

Sztuka opiera się więc na pomyśle zmiany perspektywy przedstawienia sytuacji młodej kobiety, kompetentnej prawniczki, błyskotliwej adwokatki osób oskarżonych o gwałt, która sama staje wobec sytuacji, gdy jest ofiarą przemocy seksualnej. Prowadzi nas do puenty trudnej do zrozumienia i zaakceptowania. Pozwala przeżyć życiowy dramat Tessy, która poniosła osobistą i zawodową klęskę - w oczach świata, a zwycięstwo, bo była na tyle silna (zgłosiła gwałt) i wierna sobie i temu, w co wierzyła, bez względu na konsekwencje - w oczach jej wewnętrznego ja. Mówi o tym, że nic nie jest w stanie uchronić człowieka przed popełnianiem błędów, nawet jeśli jest doskonale przygotowany do wykonywanego zawodu, do życia, a ich konsekwencje na zawsze mogą pozostać stygmatem traumy. Po przegranym procesie Tessa wraca do matki, do punktu wyjścia. Do życia, od którego uciekała. Teraz zacznie nowy etap, ale będzie już zupełnie inną osobą. Na początku swojej drogi była ambitną, zdolną, pragnącą wyrwać się z biedy i zrobić karierę dziewczyną, której opoką było prawo, a inteligencja i determinacja orężem. Na końcu złamana, zawiedziona (prawem, ludźmi, sobą) stała się skrzywdzoną kobietą, która wie, że jednostka jest bezbronna, słaba, skazana na przegraną, gdy rządzą nią uruchomione przez sprawcę przemocy emocje. To powinno nauczyć każdego ostrożności w ocenie innych ludzi, szczególnie ofiar przemocy, skłonić do przyznania, że kondycji psychicznej do końca nikt nie jest w stanie poznać. Nawet osobista perspektywa, gdy wiedza wynika z bezpośredniego doświadczenia, nie gwarantuje ustalenia istoty tego, co się naprawdę wydarzyło. Bohaterka sztuki testuje samą siebie. Sprawdza to, w co dotąd szczerze, głęboko wierzyła. Czemu poświęciła swoje życie. 

Zmiana perspektywy narracji Tessy, trzeba przyznać, że zainscenizowana genialnie (minimalistyczna, ograniczona do sugestii uruchamiającej wyobraźnię scenografia Katarzyny Adamczyk, kostiumy Tomasza Ossolińskiego podkreślające charakterystyki postaci prawniczki/ ofiary przemocy/ córki, wykonywana na żywo przez Marcina Jahra/ Grzegorza Poliszka muzyka Michała Lamży wzmacniająca dramaturgię), zagrana jest po mistrzowsku. Bo, proszę państwa, Maria Seweryn wymiata. W dwugodzinnym intensywnym, gęstym, energetycznym występie nie tylko opisuje, charakteryzuje, przedstawia, ale wchodzi w rolę każdej osoby, która się pojawia w historii o tym, jak to jest patrzeć i oceniać a nawet "rozgrywać" ofiarę gwałtu podczas publicznego przesłuchania w sądzie (chłodne, merytoryczne spojrzenie z zewnątrz - z punktu widzenia prawa czy osoby fizycznej) a co się czuje, gdy jest się nią naprawdę (chaos mentalny zaburzający trzeźwość procesu podejmowania decyzji, generujący błędy). Przemiana jest porażająca. Odkrywanie prawdy o tych dwóch skrajnie różnych stanach świadomości - emocjonalnym i prawnym, wewnętrznym i zewnętrznym - przez tę samą osobę staje się fascynującym aktem poznawczym, mocnym przeżyciem, ważnym doświadczeniem. Ekscytującą przygodą, zarówno intelektualną, jak i artystyczną.  

Tytuł oryginalny

NA PIERWSZY RZUT OKA TEATR POLONIA

Źródło:

okiem-widza.blogspot.com
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk