"Kilka scen z życia. Według Płatonowa" w reż. Anny Gryszkówny w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem widza.
"Kilka scen z życia. Według Płatonowa" wyreżyserowała Anna Gryszkówna w tonacji kontrastu, wyrazistego sygnału, mocnego komunikatu. Spotykamy się ze sztuką Czechowa jakiej nie znamy, tak bardzo jest zredukowana jej materia, skrojona adaptacją dla zilustrowania naszej współczesności. Czas akcji- gorączka nocy sylwestrowej, moment zabawy, rozluźnienia, szaleństwa -wydaje się być końcem starego i obietnicą nowego życia. Ostentacyjny luz, pijaństwo, seksualne wyuzdanie ostro zakrzykuje ból duszy, pustkę egzystencji, stracone złudzenia, stłumione marzenia, wyparte nadzieje. Obrazuje napierające zlodowacenie emocjonalne (scenografia = rozprzestrzeniający się śnieg, lodowe ściany), które jest wynikiem braku prawdziwej miłości, głębokich uczuć, mocnych więzi. I choć budzi się na mgnienie w bohaterach to, co jest w nich od dawna głęboko uśpione: namiętności, tęsknoty, potencjał, pragnienia, plany, ambicje to stan ten tylko burzy spokój, sieje zam