EN

6.07.2024, 10:01 Wersja do druku

Okiem Widza: Czułe słówka

„Czułe słówka” w adaptacji Dana Gordona w reż. Pawła Paszty w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

fot. Robert Jaworski

CZUŁE SŁÓWKA to film, który natychmiast kojarzy się tym, którzy go widzieli, z szalonym playboyem astronautą, Jackiem Nicholsonem, i czarująca zadziorą, Shirley MacLaine, ale w Och-Teatrze spektakl o tym samym tytule w adaptacji Dona Gordona, tłumaczeniu Rubi Birden i reżyserii Pawła Paszty zyskuje nowy wymiar. W końcu teatr to nie film-wszystko dzieje się na żywo, blisko widza, w skondensowanej narracji bezpośrednio wyzwalającej emocje, kumulującej napięcie w kontekście kompozycji scenografii powściągliwej, oszczędnej, niezbędnej i z aktorstwem, które nie ściga się z filmowym pierwowzorem a jest wsobną, równie interesującą kreacją. To teatr środka, dla wszystkich. Gdzie komizm ogrywa problemy. Uczucie wypełnia pustkę. Nadzieja łagodzi smutek.

W centrum sceny stoi złożona z modułów, monumentalna, nowoczesna sofa-metafora miłego, słodkiego życia rodziny, w drugiej części spektaklu pojawia się szpitalne łóżko, bo jest to przecież opowieść nie tylko o miłości, bliskości, relacjach ale też o umieraniu, o śmierci. Jest oczywiście obraz Renoira, akcent wyjątkowej wartości, zmienia tylko miejsce. Jest muzyka Tomasza Jakuba Opałki, budujące konteksty światło Rafała Kwiatkowskiego oraz podkreślające status i portrety bohaterów kostiumy Aleksandry Szempruch, odpowiedzialnej też za scenografię. A więc panele z metalowych siatek, sygnalizujące ograniczenia, stan uwięzienia. Bo wydaje się, że bohaterowie, mogą wszystko ale tak naprawdę, by zdobyć to, na czym im zależy, muszą walczyć, cierpliwie czekać, z mozołem nad sobą pracować. Osiągnąć pozytywny efekt jest bardzo trudno gdy każdy jest inny: z różną przeszłością, potrzebami, wartościami, wizjami stylu życia. A wszystkim chodzi o to samo: by być siebie bliżej, bliżej. I to nad tym "bliżej" pracują: starają się dopasować, wywrzeć presję, spowodować zmianę. Wybaczają nieposłuszeństwo, zdrady, kłamstwa, słabość i ciągle próbują, uporczywie próbują być dla siebie nawzajem ważni, pamiętając, że głęboko czują, mocno kochają. Choćby na chwilę, dla chwili. Za wszelką cenę. Dla kompromisu, bo tylko wtedy ocaleje więź. Cokolwiek to znaczy, jakkolwiek się skończy. Podstarzały astronauta będzie zdradzał, bo potrzebuje podbojów, podziwu, mąż Emmy odejdzie, bo nigdy nie dorośnie do roli ojca, męża, córka umrze choć jest bardzo młoda, jej matka się zestarzeje z godnością. Ale jest nadzieja, że zawsze coś pozytywnego pozostanie, że coś jednak każdy zdoła ocalić: córka mądre, kochające przesłanie do dzieci, matka klasę, troskę, Renoira, Piotruś Pan kontakt z dziećmi, mimo, że nie wiadomo na pewno czy je będzie wychowywać, a rentier playboy swoją radość życia i do przyszywanych wnuków przywiązanie. To jest ta więź, ta bliskość. Może musi wystarczyć. Jak czułe słówka w roli wielkich słów.

Film jest wspaniały ale spektakl potrafi silniej sublimować, mocniej podkreślać to, co najważniejsze. Zwłaszcza, że reżyser Paweł Paszta inteligentnie wykorzystuje walory sztuki dla pokazania sposobu oswajania trudów życia, potencjał aktorski zespołu oraz specyficzną przestrzeń sceniczną Och-Teatru. Bohater Krzysztofa Dracza jest  uroczym podrywaczem megalomanem, potrafi jednak dostrzec i docenić prawdziwe, lojalne uczucie, choć okazuje je często komicznie i w jego imieniu ostro walczyć(doskonała rozmowa z doktorem, granym przez Sławomira Hollanda). Z czasem wyraźnie daje do zrozumienia, że coraz bardziej zależy mu na relacjach z Aurorą i jej rodziną.  Aleksandra Popławska gra kobietę szykowną, z pretensjami, temperamentną, kocha córkę lecz często szarżuje w swej matczynej roli, zabiega o jej dobro choć niełatwe ma zadanie, bo Emma buntuje się, kieruje się intuicją gorącego uczucia i chce podążać uparcie trudną drogą własnych wyborów. Wcześnie wychodzi za mąż, rodzi dzieci i żyje dla rodziny. Jest dzielna, mądra, wytrwała.  Uporczywie ale z rozwagą szuka miłości, potrafi czekać na nią długo, bardzo długo i gdy ją znajduje, gotowa jest na niejeden kompromis aby tylko jej nie stracić. Aurora ekspansywnie ale z wyczuciem stara się zbliżyć do córki, do Garretta, wnuków a nawet, choć to bardzo trudne do nielubianego, nieakceptowanego przez nią Flapa. Emma Elizy Rycembel potrzebuje odpowiedzialnego męża i ojca dla dzieci ale Flap Karola Lelka to osobowość słaba, lekkomyślna, rozmieniająca na drobne wielką wartość życia. Musi jej wystarczyć bezwarunkowa miłość do bliskich. Walczy o akceptację swej niezależności i wsparcie zarówno nadopiekuńczej matki, jak i nieobecnego męża. Miłość wygrywa. Emma wybacza im wszystko. Nie opuszcza ją troska o dzieci(czuły list), lubi Garretta, ma świetną relację z przyjaciółką Patsy. W pewnym sensie walka z matką ją zahartowała, wzmocniła, dzięki trudnej miłości do Flapa dojrzała. Tak naprawdę Aurora jest z niej dumna. I choć trudno jest powiedzieć, że wszystko dobrze się skończyło, to najważniejsze przetrwało: kontakt, więź, relacja-obietnica rozwoju stosunków między ludźmi, która daje poczucie bezpieczeństwa, pewność, że można na siebie liczyć, wspierać się, pomagać, troszczyć. W ten sposób wyrażać miłość. To docieranie się, dostosowywanie się, wypracowywanie kompromisów przez bohaterów to najważniejsza lekcja tej sztuki. Jakby mówiła: nigdy się nie poddawaj, nie pal za sobą mostów, bądź bliżej, coraz bliżej tych, z którymi cię coś łączy.

Spektakl dowodzi, że mimo wszelkich przeciwności losu, różnych osobowości i charakterów, punktów widzenia można tworzyć, rozwijać i ocalić mocną emocjonalną i duchową więź z tymi, na których nam zależy, których się kocha. Bez zaborczości, agresji, umartwiania, smutku. Bombastycznych wyznań, pustych gestów. Heroizmów. Wystarczy prawda, szczerość i otwartość. Proste słowa. Czułe słówka.

Źródło:

Okiem Widza
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk

Data publikacji oryginału:

06.07.2024