"Bachantki" Eurypidesa w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.
W "Bachantkach" Maja Kleczewska podąża trzema ścieżkami do celu. Wykorzystuje dramat Eurypidesa dla zilustrowania próby uniezależnienia się kobiet od mężczyzn, udowadnia nieskuteczność ulicznych, społecznych, artystycznych wystąpień w sprawie niezależności kobiet, podkreśla, że tylko rozwiązania legislacyjne mogą gwarantować skuteczne egzekwowanie ich prawa do decydowania o sobie. Nie tłumaczy, nie drąży, nie buduje skomplikowanych figur, głębokich relacji, obrazów emocjonalnych, psychologicznych, poprzez które w sposób subtelny, podprogowy, od środka w każdym widzu rozsadzałaby stare jak świat opresyjne struktury patriarchalne. Reżyserka informuje, instruuje, wymaga. Żąda. Egzekwuje. Metodycznie, różnymi metodami, środkami stara się dotrzeć do zainteresowanych. Wprost komunikuje o co chodzi. Upraszcza i radykalizuje artystyczny komunikat, jakby dostrojony do współczesnych wymogów recepcji. Tak, tu i teraz toczy się ostra, poważna, rewoluc