EN

31.10.1996 Wersja do druku

Okiem profana

O poznańskiej "Balladynie" rzeczywiście się mówi, ale nie dzięki przedstawieniu, lecz komentarzom prasowym, którymi ją skwitowano. Jeśli więc "Balladyna" padnie, to na pewno nie od pioruna. Aliści recenzentka "Gazety Wielkopolskiej" nie mogąc w końcu zdecydować się: "golono" czy "strzyżono", doznaje - co widać w jej recenzji - rozdwojenia swego monolitowego jak dotąd systemu aksjologicznego. Jedną więc ręką podszczypuje "Balladynę" (i innych recenzentów), a drugą poklepuje ją z uznaniem. Albo raczej zagłaskuje na śmierć. W dodatku, pomimo zapaskudzenia teatru recenzencką żółcią (która ją tak mierzi), wyraźnie - dzięki artystom z Polskiego - czuje ona świeży (jak pisze) powiew zza kulis. Wierzymy na słowo, ale mimo wszystko doradzamy raczej łyk zdrowego rozsądku i spacer. W dodatku powiew znad Malty jest naprawdę świeższy niż ten zza kulis. I jeszcze jedno. Nikt nie zamierza co sugeruje recenzentka z "Gazety Wielkopolskiej" - podcinać

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Okiem profana

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Poznańska nr 256

Autor:

MŁOT

Data:

31.10.1996

Realizacje repertuarowe