„Terapia dla par” Matiasa Del Federico w reż. Wojciecha Urbańskiego z Wydziału Produkcji w Małej Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk.
Zawsze, z dużym zainteresowaniem czekam na kolejne produkcje teatralne Wydziału (nomen omen) Produkcji Karola Bytnera. Dlaczego? Ponieważ gwarantują one bardzo dobry poziom artystyczny, świetną zabawę, ale jeszcze to coś co wyróżnia je od wielu innych, podobnych spektakli. Z reguły pod wierzchnią warstwą humoru, dowcipu i pysznej zabawy, ukryte są różne problemy życia doczesnego. I są to bardzo często problemy poważne, czy wręcz dramatyczne. Jednak całych przedstawień na pewno nie można nazwać dramatami. Po prostu: bardzo poważne treści, podane są w przyjaznej formie, która przyciąga, a nie zniechęca. A o to właśnie chodzi. Aby dotrzeć z przekazem i spowodować u ludzi uruchomienie szarych komórek. Oczywiście u tych, którzy je posiadają. I tak właśnie jest z ostatnią premierą przedstawioną przez Wydział Produkcji. Jest nią „Terapia dla par” wg scenariusza Matiasa Del Federico i w reżyserii Wojciecha Urbańskiego. Ponieważ Wydział Produkcji jest agencją impresaryjną, której spektakle powstają z myślą o ciągłych wyjazdach i graniu na terenie całego kraju, więc obsady są zawsze co najmniej dublowane. W „Terapii dla par” jest tak samo. Na premierze, wystąpili: Kamilla Baar, Roma Gąsiorowska, Agnieszka Więdłocha, Piotr Głowacki, Marek Kalita i Antoni Pawlicki. Tylko postacie grane przez Kamillę Baar i Marka Kalitę nie mają podwójnej obsady. W pozostałe, oprócz wymienionych już osób, wcielają się: Magdalena Górska, Diana Kadłubowska, Sebastian Cybulski i Paweł Ławrynowicz.
Temat jest absolutnie na czasie, ponieważ dotyczy jakże modnej, szczególnie w środowiskach celebrytów terapii (wszelkiej). Właściwie na każdym koncie celebryckim są opisy uczestnictwa w najprzeróżniejszych seansach terapeutycznych, psychologicznych, coachingowych, szkołach radzenia sobie ze stresem, najprzeróżniejszymi problemami i z życiem w ogóle, itp. Im dziwniejszy temat i forma, tym lepiej. Oczywiście w życiu zdarzają się sytuacje wymagające takich konsultacji.
W tej sztuce, pary które do tej pory uczęszczały na terapię indywidualną, do cieszącej się ogromnym uznaniem Agaty, dostają nowe, zaskakujące zadanie – uczestnictwo w terapii grupowej. Biorą w niej udział trzy pary. Dwie w wieku średnim, jedna w średnim troszkę plus. Ku zaskoczeniu wszystkich, okazuje się, że uwielbiana przez wszystkich guru, nie pojawi się tym razem, natomiast sesja przebiegać ma według scenariusza opisanego przez nią w kolejnych, ośmiu kopertach. Pacjenci mają załatwić wszystko między sobą, czyli rozwiązać swoje problemy wspólnie, w trybie „głośno mówiącym”, wyznając swoje winy. Taka Korea Północna. Ja tak nazywam tego rodzaju spotkania.
Część bohaterów jest przeciwna takiemu trybowi, część jest sceptyczna, ale część podchodzi do tego wyzwania z entuzjazmem i właściwie zmusza niedowiarków do uczestnictwa.
Od tej chwili, wydarzenia oglądane na scenie można podsumować krótkim - dzieje się! Naprawdę spektakl ogląda się i słucha (to bardzo ważne!) z największym zainteresowaniem. O sile oddziaływania tego co dzieje się na scenie, niech świadczy fakt wyczuwalnych, szybko powstających podziałów na widowni. Każda z sześciu postaci błyskawicznie zyskuje grono swoich zwolenników, ale i przeciwników.
Scenariusz i reżyseria są tak dobre, że fakt, iż przez cały spektakl na scenie jest cały zespół, a akcja rozgrywa się w jednym pomieszczeniu, absolutnie nie nuży. Jest wprost przeciwnie, ponieważ można śledzić nie tylko te postacie, które w danym momencie prowadzą wymiany zdań, przeradzające się czasami w poważne kłótnie. Podpowiem Państwu, że cały czas, w szczególnie w czasie tych sytuacji, w których bardzo iskrzy, warto zwracać uwagę na reakcje innych osób. Których? To już Państwo sami musicie ocenić. Ważnymi elementami pomocnymi w odbiorze są również scenografia i kostiumy autorstwa Zuzanny Markiewicz. Szczególnie kostiumy są po prostu „drugą skórą” poszczególnych postaci, w stu procentach oddającą ich ego.
Tematy „przerabiane” w czasie tej terapii dotykają bardzo istotnych, często wręcz intymnych spraw. Oczywiście, że dotyczą one tych konkretnych bohaterek i bohaterów, ale tak naprawdę mają wymiar ogólnoludzki. Dlatego warto od samego początku śledzić akcję z dużą uwagą i zwracać uwagę na to kto, co i do kogo mówi! Bo siłą tego spektaklu, oprócz bardzo dobrej gry aktorskiej, jest właśnie cała intryga, z jej zaskakującym zakończeniem.
Jak już wspomniałem, w oglądanym przeze mnie, premierowym spektaklu „Terapii dla par”, występują trzy pary. Pierwszą stanowili: Kamilla Baar i Marek Kalita; drugą: Agnieszka Więdłocha i Piotr Głowacki, a trzecią Roma Gąsiorowska i Antoni Pawlicki. Każda jest diametralnie różna od pozostałych, a w dodatku każda z osób stanowi inny typ charakterologiczny. Różne też są relacje między partnerami.
Nie podejmuję się ujawnić, które z postaci zaskarbiły moją sympatię, a które wystrzeliłbym na Księżyc. Przyznam się tylko do tego, że dawno już nie doświadczałem takich emocji ukierunkowanych na postacie występujące na scenie. Dopiero po zakończeniu spektaklu, uświadomiłem sobie jak prawdziwe były sytuacje oglądane przed chwilą i jak prawdziwe były teksty słyszane ze sceny. Uświadomiłem sobie również jak znakomite było aktorstwo całego zespołu oglądanego przeze mnie na premierze „Terapii dla par”, że uległem magii teatru i poczułem się jak świadek zdarzeń prawdziwych.
Gratulacje dla twórców, oraz artystek i artystów występujących w „Terapii dla par” za fenomenalną pracę jaką wykonali. Ale dołączam również swoje osobiste życzenie / marzenie, aby takie zdarzenia jak te o których mowa w tym spektaklu, nie miały miejsca.
A na zakończenie jeszcze ważna informacja. „Terapia dla par” jest pierwszym przedstawieniem teatralnym, do którego powstał specjalnie stworzony klip muzyczny. Nagrałą go Daria ze Śląska – „A może jeszcze się da” (piosenka do spektaklu Terapia dla Par). Nie tylko nagrała, ale na premierze, wykonała go jako finał całego spektaklu. Wspaniały i wzruszający utwór, który zyskał już setki tysięcy odsłon na YouTubie.
Jak wspomniałem wyżej „Terapia dla par” jest spektaklem, przygotowanym z myślą o graniu na wielu scenach w kraju. Jeżeli tylko będziecie mieli Państwo taką możliwość, gorąco zachęcam Państwa do skorzystania z niej. Zobaczycie, że warto!