"Hamlet" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk w portalu kulturalnie.waw.pl.
Najlepszym weryfikatorem wszystkiego jest czas. Jeżeli coś jest co najmniej dobre, to ma szanse zaistnieć trochę dłużej niż rozbłyskająca gwiazda, sensacja sezonu, czy chwilowe zainteresowanie mediów. Ponad dwa lata temu, Teatr Współczesny w Warszawie zdecydował się na ciekawy krok. Wystawił jedno z najbardziej klasycznych dzieł teatralnych - "Hamleta" - ale w obsadzie, która przed premierą była w Warszawie żywo komentowana. Tytułową rolę, o której marzy każdy rozpoczynający karierę aktor na całym świecie, miał grać Borys Szyc, który ani nie był początkującym aktorem, ani nie jest kojarzony ściśle z deskami scenicznymi, a tym bardziej z postaciami neurotycznych i rozedrganych emocjonalnie młodzianków, zmagających się z problemami egzystencjalnymi. Raczej wprost przeciwnie. Do tej pory wcielał się (i to głównie w kinie) w - owszem - młodych ale bardzo gniewnych, szemranych, czy wręcz bandyckich "wilczków". A tu HAMLET!?! Stąd poruszenie i