Gdyby zapytać muzyka, czy kształci artystę czy rzemieślnika, to powie, że ma go nauczyć rzemiosła. Gdyby zapytać aktora - odpowiedź nie byłaby tak jednoznaczna. A przecież rzemiosło wszędzie jest podstawą, choć ostatnio wyraźnie jest negowane. Gdy umiesz użyć odpowiedniej formy, masz świadomość komunikowania się z odbiorcą. Dlatego martwi mnie dzisiejszy teatr, bo on to zaczyna negować. Neguje formę, stawia na ekshibicjonizm wewnętrzny - mówi Jerzy Stuhr w rozmowie z Marią Malatyńską w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Zbliża się Kongres Kultury Polskiej, który odbędzie się we wrześniu w Krakowie. Ma Pan tam jakieś specjalne obowiązki. Co to będzie? Mam poprowadzić jedną z dyskusji. To maleńki wycinek, dotyczący edukacji artystycznej. Temat: "Kształcić artystów, czy rzemieślników". To stary dylemat, nie do rozwiązania. Są różne działy sztuki, gdzie odpowiedź nigdy nie jest jednoznaczna. Gdyby zapytać muzyka, czy kształci artystę czy rzemieślnika, to powie, że ma go nauczyć rzemiosła. Gdyby zapytać aktora - odpowiedź nie byłaby tak jednoznaczna. A przecież rzemiosło wszędzie jest podstawą, choć ostatnio wyraźnie jest negowane. Gdy umiesz użyć odpowiedniej formy, masz świadomość komunikowania się z odbiorcą. Dlatego martwi mnie dzisiejszy teatr, bo on to zaczyna negować. Neguje formę, stawia na ekshibicjonizm wewnętrzny. Byłem na ostatnim przedstawieniu Krzysztofa Warlikowskiego, na jego Apolonii i pomyślałem, że jest to jedyny chyba w tej ch