Mój niezapomniany mistrz, operowy ojciec i przyjaciel Bogdan Paprocki twierdził, że "po pół wieku funkcjonowania, wstając rano, zawsze jest okazja, aby uczcić jakiś jubileusz". Na ten mój postanowiłem zaprosić do poznańskiej "Sceny na piętrze" przy ul. Masztalarskiej w sobotę 2 listopada o godz. 19 wszystkich, którzy pomieszczą się na tamtejszej niewielkiej, ale sympatycznej widowni. W programie - jak napisano w zaproszeniu - będzie garść wspomnień, gwiazdy, przyjaciele i plany na przyszłość - pisze Sławomir Pietras w Angorze.
Było to przed pięćdziesięciu laty. Moje młodzieńcze marzenia o aplikacji adwokackiej powoli zaczęły rozpływać się w działalności publicystycznej, pracy w radiu i planach wydawniczych. Aż tu niespodziewanie pewien kolega ze studiów i działacz akademicki otrzymał propozycję pokierowania Państwowym Przedsiębiorstwem Imprez Estradowych. Tak się wtedy nazywała popularna i do dziś ceniona Estrada Poznańska. Postawiono jednak warunek. Musi tam wejść ekipa złożona z działaczy ruchu kulturalnego skupionego wokół ówczesnego ZSP, aby tak skompletowany młodzieżowy zespół poradził sobie z podejrzewanymi o różne przekręty wygami ówczesnego show-biznesu. - Zgódź się przyjąć szefostwo artystyczne chociaż na rok - przekonywał mnie mój niegdysiejszy przyjaciel, kandydat na dyrektora naczelnego. Po wielu wahaniach zdecydowałem się, dodatkowo zachęcany przez Alojzego Andrzeja Łuczaka, ówczesnego dyrektora Filharmonii i twórcę fenomenalnej Pro Sinfo