Mianem uroczego kiczu określiłabym najnowsze przedstawienie w Teatrze Muzycznym - operę paranoiczną pióra Dariusza Brzóski Brzóskiewicza, poety wywodzącego się z kontrkulturowej formacji TotArt, autora programów telewizyjnych "Dzyndzylyndzy", "Lalamido" i "Brzóska Show".
Jarosław Ostaszkiewicz, współautor tekstu i reżyser - rozegrał historię brzemiennego robotnika budowlanego o artystycznej duszy - na podeście - wybiegu. Tak wyznaczona przestrzeń ograniczona została drewniano-metalowymi elementami, nie spełniającymi żadnych funkcji w spektaklu. Tylko rozsuwana krata, jak w starych windach, wyznacza więzienną celę. Wielofunkcyjny jest stół na kółkach, mknący po szynach, przymocowanych do sceny-podestu. Teatralny świat zaaranżowany w ten sposób sprawia wrażenie kompletnie wyobcowanego. Zaludniają go zwykli ludzie: Jan Maria Klatkiewicz - robotnik, który pisze kiepskie wiersze, jego matka, jego kierownik, jego nauczycielka od polskiego, milicjant, prezenterka telewizyjna, kierowniczka urzędu pracy, kolega, który odwiedza go po porodzie z flaszką. Ale mamy tu też Zeusa, który objawia się Klatkiewiczowi, proponując urodzenie dziecka w zamian za talent. Właśnie to zderzenie wysokiego z niskim, przyziemnego z "boskim", trywi