Na otwarcie odbudowanego po pożarze Teatru Narodowego nowy dyrektor Jerzy Grzegorzewski wybrał "Noc listopadową" Stanisława Wyspiańskiego. W trzy lata po premierze, której był reżyserem, przedstawił nową wersję dramatu, z inaczej rozpisanymi motywami partytury, czyli - jak chciał autor - "scen dramatycznych". Zrezygnował z udziału artystów Teatru Wielkiego i żołnierzy Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, częściowo zmienił też obsadę. W przeciwieństwie do poprzedniej wersji "Nocy listopadowej", jak na mój gust nazbyt wysilonej i sztucznej, nowa bardzo mi się podobała. Potwierdzałoby to znaną maksymę, że ograniczenie czyni mistrza. Nowe widowisko jest krótsze, dynamiczniejsze, klarowne. Inscenizator słusznie zrezygnował z wielu dobrodziejstw teatralnego "parku maszynowego". Plany gry zmieniają się z rzadka i płynnie, nie pogłębiając, jak poprzednio, widowiskowego chaosu. Kompozycja scen układa się w wizualno-muzyczną symfonię, w której
Tytuł oryginalny
Ograniczenie czyni mistrza
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita Nr 265