"Balladyna" Juliusza Słowackiego w reż. Katarzyny Deszcz w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Słowacki poszatkowany, pokawałkowany, multimedialny, z nutą disco polo. Są w nim skrzydła husarskie, didżeje w martensach sterujący publiką, montypythonowski klimat i złowrogi też. "Balladyna" czytana przez współczesność to najnowsza propozycja Teatru Dramatycznego. Całkiem ciekawa, choć jednak w tym tyglu trochę czegoś za dużo. Bez chronologii takiej jak w oryginale. Bez rozbudowanych monologów i niektórych postaci. Bez ugrzecznionej postawy wobec dzieła wieszcza. W ascetycznej scenografii z multimedialnymi ekranami. "Balladyna" w reż. Katarzyny Deszcz to raczej wariacja na temat mechanizmu władzy, odrzuconej miłości, powracających demonów z przeszłości - niż pełnowymiarowy spektakl zgodny z literą oryginału. A jednak to cały czas Słowacki - z myślą przewodnią, ironią, językiem, choć mocno pociętym. Nie ginie raczej w multimediach (choć miejscami jest ich trochę za dużo - niepotrzebne wojenne wizualizacje). Reżyserka swobodnie żonglu