Smutno mi się robi z powodu tego, że w wakacje w Rzeszowie wybrać się do teatru nie będzie można. Ani do jednego wspomnianego, ani do Maski, ani do Przedmieścia, ani..., bo są ogórki, przerwa wakacyjna znaczy. Szkoda, bo czasu akurat ludziska mają więcej w wakacje, a i dzieci chętnie by obejrzały sceniczną jakąś adaptację - pisze Niemaszek w felietonie Jak to widzę tak to piszę w Super Nowościach.
Pan to pewnie musi kochać teatr, powiedziała mi przy okazji pewnej osoba młoda pewna. Okazją była jakaś tam premiera w miejscowym teatrze dramatycznym im W. Siemaszkowej. Z osobą faktycznie spotkałem się nie pierwszy już raz na popremierowym bulbesie, jak zwykło się nazywać w gwarze teatralnej bankiety. Rozmowa zeszła oczywiście na teatralne tematy. Uświadomiłem mojej sympatycznej interlokutorce, że teatru wcale nie kocham, ale lubię i obserwuję. - Ale przecież pan... No tak, faktycznie przecież ja 36 lat go już obserwuję i lubię, choć na co dzień nie praktykuję... A lubię go na tyle, że śledzę tzw. współczesne życie literacko-teatralne, no i wnioski, ma się rozumieć, wyciągam. A ponieważ go lubię, to smutno mi się robi z powodu tego, że w wakacje w Rzeszowie wybrać się do niego nie będzie można. Ani do jednego wspomnianego, ani do Maski, ani do Przedmieścia, ani..., bo są ogórki, przerwa wakacyjna znaczy. Szkoda, bo czasu akurat ludzi