Inscenizując misterium Benjamina Brittena, reżyser Maciej Prus musiał zamienić teatr w świątynię. I prawie mu się to udało Warszawskiej Operze Kameralnej należy się uznanie za pomysł wystawienia "Młodzianków w piecu ognistym". Stołeczny teatr wyspecjalizował się w dziełach dawnych epok. XX-wieczne misterium Brittena odświeża zatem repertuar, ale nie burzy tworzonego tu przez lata ładu. Brytyjski kompozytor był mistrzem w łączeniu nowoczesności z tradycją. W "Młodziankach..." średniowieczny chorał gregoriański splata się ze współczesną muzyką inspirowaną teatrem no. A biblijna opowieść o Izraelitach, których król Babilonii kazał wrzucić w ogień, bo nie oddali boskiej czci złotemu posągowi, ma mistyczny klimat. Ten łatwiej osiągnąć, gdy to misterium wystawia się tak, jak chciał Britten - w kościele. Maciej Prus próbuje odtworzyć taki nastrój na pustej, czarnej scenie, ubrawszy wykonawców w ciemne stroje.
Tytuł oryginalny
Ognisty piec na kameralnej scenie
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 57