- Niech mi nikt nie mówi o wolnym rynku w przypadku sztuki, bo to głupota. O wolnym rynku można mówić w przypadku pierogów, a nie muzyki i aktorstwa. Rynek to jest na Kleparzu, gdzie się kupuje jarzyny, a nie w sztuce - mówi Jan Nowicki w Dzienniku. Jako jeden z nielicznych broni projektu ustawy PSL o zawodzie aktora.
- To oczywiste: są aktorzy zawodowi i są ludzie, którzy próbują wykonywać ten zawód. Czasami z powodzeniem, ale szalenie rzadko. Tylko ci powinni wykonywać zawód aktora, którzy mają predyspozycje i pokończyli stosowne uczelnie - mówi Dziennikowi Nowicki. Jako jeden z nielicznych nie przyłączył się do krytyki przygotowanego przez PSL projektu ustawy o zawodzie aktora. Ludowcy proponują, by aktorem mógł zostać tylko absolwent aktorskiej szkoły. Ta propozycja ściągnęła na głowy ludowców potężny gniew - i ze strony aktorów, i ze strony ministra kultury, który zaapelował do Stronnictwa o porzucenie pomysłu. Przerażone wywołaną wrzawą PSL rozważa wycofanie się z tego projektu. - Oglądalność to największe nieszczęście w sztuce. Oglądalność to są masy, a masy to głupota. Bo czy zaangażowanie amatorki o popularnej twarzy do roli Julii po to, by przyszło kilka kretynek ją zobaczyć, jest słuszne? Ona musi przede wszystkim umieć grać Szeksp