EN

13.12.1987 Wersja do druku

Oglądając Szekspira

Dziwna to sztuka. Nazwano ją "kupą śmieci", wylano z jej powodu chyba więcej żółci niż atramentu, a mimo to nie została zapomniana, głosy krytyki nie przeszkodziły jej w drodze na scenę. Rzeczywiście, Szekspirowski "Tytus Andronikus" - bo o nim mowa - nie jest dziełem doskonałym. Nic w tym zresztą dziwnego; wyszedł spod ręki debiutanta, terminującego dopiero w reżyserskim fachu. W tej "rzymskiej tragedii" opowiadającej o dramatycznych losach zasłużonego w wojnie przeciw Gotom patrycjusza - więcej zapożyczeń niż własnego, indywidualnego stylu zapowiadającego niepowszedni talent. 28-letni Szekspir kształtował tu dopiero swój "charakter pisma", podpatrywał starych mistrzów - przede wszystkim Senekę - przymierzał swe ambicje do potrzeb ówczesnego widza, którego wyobraźnię budowały krwawe i okrutne widowiska dziejące się na ulicach i placach Londynu: publiczne egzekucje, walki niedźwiedzi i byków. Nie ze wszystkim poradził sobie młody stradford

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Oglądając Szekspira

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Kulturalny nr 50

Autor:

Andrzej Multanowski

Data:

13.12.1987

Realizacje repertuarowe