Mój znajomy, którego lubię i cenię, jest zdegustowany przedstawieniem "Czarownic z Salem". Powiedział, że nie rozumie, po co dziś wystawiać taką sztukę, traktującą o historiach pasujących do współczesnych czasów jak pięść do nosa. Artur Miller, autor "Czarownic z Salem", jakby przewidział wątpliwości mego znajomego, wypowiedział kilka uwag na ten temat, a wynika z nich, że interesowało go nie tyle szaleństwo, które ogarnęło Salem w 1692 (chociaż gruntownie przekopał dokumentację słynnych procesów, w których zapadły wyroki ostatecznie unieważnione dopiero w roku 1957), ile mechanizmy podobnych zjawisk, wcale nie obcych w czasach nam współczesnych. Miller odwołuje się bezpośrednio do lat pięćdziesiątych w życiu Amerykanów. Warto tu go zacytować;: "Wstrząsnęły mną nie tylko wybryki maccarthyzmu, lecz nadto coś, co wydawało mi się dziwne i tajemnicze: fakt, że kampania polityczna prowadzona świadomie i za p
Tytuł oryginalny
Oglądając "Czarownice"
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza Nr 20