Czy po emocjach autentycznego spektaklu, transmitowanego na żywo z Moskwy, prawdziwy teatr (znaczy: rzeczywistość sztucznie kreowana) może poruszyć kogokolwiek? Do oglądania "Mazepy" w zeszły poniedziałek zasiadłam bez większego entuzjazmu. No bo cóż mistrz Słowacki z perspektywy z górą dwu wieków może powiedzieć widzowi skołatanemu niepewnością, czy świat przetrwa do jutra? I otóż sztuka po raz kolejny dowiodła, że jej autentycznej prawdy nie zniesie żaden czas, żaden wiatr historii, ani wydarzenia nakręcane ludzką ręką. Jest w "Mazepie" tytułowy bohater i cała galeria postaci - od króla po pazia. Ale najgłówniejszym bohaterem sztuki są namiętności. Pokazane w całym bogactwie: od miłości i zazdrości przez dumę i pychę po nienawiść i żądzę zemsty. Zmienia się sceneria tych uczuć. Wyszczerbione filary mrocznego zamku wojewody z pięknej scenografii Marcina Stajewskiego można zamienić na marmurowe słupy kremlowskich wnętrz, post
Tytuł oryginalny
Ogień, który nigdy nie gaśnie
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Lubuska nr 234