"Łucja i jej dzieci" w reż. Marka Pasiecznego w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Recenzja Artura D. Liskowackiego w Kurierze Szczecińskim.
Wstrząsająca historia kryminalna, która stała się kanwą dramatu Marka Pruchniewskiego "Łucja i jej dzieci" może być czytana w różny sposób - jako brutalna, mroczna opowieść o polskiej prowincji, psychologiczna sztuka o ostrych, zimnych konturach społecznego tła albo jako czarny, wysoki moralitet. W przedstawieniu Marka Pasiecznego mamy do czynienia z każdą z tych interpretacji po trosze, ale są one podporządkowane tej ostatniej. "Łucja..." na scenie Współczesnego ma wymiar tragedii -zakorzenionej w kulturze, bliskiej swym antycznym wzorom (albo - patrząc bliżej - Wyspiańskiemu z jego "Klątwą"), lecz wpisanej też w archetypy ludzkich zachowań w ogóle. Oto Łucja (Ewa Sobczakówna), matka trojga Dzieci, żona Jacka (Grzegorz Falkowski), z którym mieszka w domu swych teściów, ulegając wpływom otoczenia - zaszczuta, bierna - przyczynia się do śmierci dwojga swoich dzieci, urodzonych, lecz zabitych przez Starą (Iwona Kowalska), przy cichej zgodzi