Jazz był wolnością, film - komiksem na taśmie, komiks - filmem na papierze. Kryminał pozwalał uciec od niezrozumiałej rzeczywistości, a teatr... Teatr był życiem
O JERZYM SKARŻYŃSKIM, wybitnym scenografie pisze Agnieszka Kozik.
Stara kamienica przy ulicy Lea. W mieszkaniu na czwartym piętrze pokój z rzędem półek. Na nich książki - bohaterowie i antybohaterowie, przyjaciele i wrogowie, fascynacje, które nadawały życiu prof. Jerzego Skarżyńskiego sens, i takie, które przemknęły przez nie niemal niezauważone. Kiedyś wypełniały szczelnie obydwa pokoje i kuchnię. Dziś, dziesięć miesięcy po śmierci najsłynniejszego krakowskiego scenografa, który zwykł mawiać, że "przede wszystkim jest malarzem", z kilkutysięcznego księgozbioru pozostały najważniejsze lektury. Filmy życia Dym, Maska, Piwnica pod Baranami, Vis-a-Vis. Był tam stałym bywalcem. Zanim jednak wypuścił się w miasto na piwko, koniaczek, wódeczkę czy prozaiczną kawę, każdy dzień zaczynał i kończył niecodzienną lekturą. - Kupował po kilka różnych wydań programu telewizyjnego - opowiada Alina Skarżyńska, druga żona profesora. - Wertował strona po stronie i pieczołowicie zakreślał kolorowymi f