W Polsce sztuka zasiała zamęt przede wszystkim z powodu swego ataku na kulturowo zakorzeniony mit matki. W Niemczech mogą jeszcze bardziej szokować bluźnierczy sposób obchodzenia się z ofiarą oraz nienawiść, która nie owija w bawełnę i już nie dopuszcza empatii - z recenzji Helgi Hirsch w "Die Welt" po pokazach w Berlinie "Utworu o Matce i Ojczyźnie" Klaty z Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Bardzo rzadko przedstawicielka drugiej generacji rozlicza się z matką tak bezwzględnie jak polska krytyczka filmowa i pisarka Bożena Keff w swym "Utworze o Matce i Ojczyźnie. "Jej matce udało się uciec z Lwowa przed oddziałami Hitlera. Ona sama przeżyła w Związku Radzieckim, jednak cała pozostała rodzina zginęła. Od czasu tych traumatycznych doświadczeń myślenie i odczuwanie matki autorki krąży maniakalnie wokół wiecznie tych samych tematów: głodu, prześladowania, zagłady. A córka, sama już matka dorosłego syna, staje się "akustyczną kabiną" jej nigdy niekończącej się pieśni-skargi. Powinna jej tylko wysłuchać, tylko w każdym czasie być gotowa, aby stać do jej dyspozycji jako byt bez twarzy - jako "Nic", które może zostać zasypane nieustająco jednakowymi tyradami żalu. Odpowiedź nie jest oczekiwana, pociecha niepożądana, gdyż tylko kiedy matka pozostaje nieukojona i niezrozumiana, może szantażować córkę ciągłą potrzebą opieki.