Co by się stało z teatrami instytucjonalnymi, gdyby odciąć im pieniądze na utrzymanie sceny i pensje? Znalazłyby się w sytuacji teatrów offowych, które mimo trudności dokonują organizacyjnych i artystycznych cudów - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Sami wybrali sobie ten los: robienie teatru bez pieniędzy, bez stałej siedziby, bez pewności, że powstały przy nakładzie pracy sztabu ludzi spektakl uda się zagrać więcej niż raz. A jednak w zeszłym sezonie to właśnie teatry offowe, niezależne, prywatne, skupiły na sobie uwagę widzów. Choć rok upłynął im na przeprowadzkach i pielgrzymkach do władz i sponsorów, nie tylko dawały ciekawe premiery i brały udział w festiwalach. Zaczęły też organizować własne przeglądy, udostępniać swoje przestrzenie (hale, garaże, galerie, pomieszczenia straży miejskiej) grupom "bezdomnym". Jednocześnie cały czas są gotowe, by wziąć scenografię na plecy i zacząć wszystko od początku. - W Polskich Zakładach Optycznych na Pradze-Południe występujemy już dwa lata, co świadczy o niezwykłym szczęściu i wielkiej życzliwości właścicieli, ale gdy tylko wbiją tam pierwszą łopatę pod przebudowę, będziemy musieli odejść - mówi Marta Wójcicka ze Stud