Napisać o tym przedstawieniu, że jest o uczuciach, a właściwie o miłości, jaką dwie siostry darzą offowego artystę, to tak jakby pić ciepłe piwo latem i zachwycać się tym, jakie ono jest dobre. To przedstawienie sięga głębiej - o spektaklu "Siostry" w reż. Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej w Starej Drukarni pisze Dominik Ferenc z Nowej Siły Krytycznej.
Offowe siostry Fijewskie wchodzą na niezależne salony coraz mocniej. Zaczęło się niewinnie od niemocy, a właściwie spektaklu "Głuchoniemoc" (monodram wyróżniony na Ogólnopolskim Przeglądzie Monodramu Współczesnego). Szum, który powstał wokół sióstr zaowocował powstaniem Fundacji Artystycznej Młyn i ten "młyn" wymielił pierwszy spektakl - "Siostry" w reżyserii Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej. Doskonałą możliwością wypromowania "teatru sióstr" okazał się projekt "Wola w Offsecie", a scena w Starej Drukarni jak żadna inna oddaje klimat speluńskiego mieszkania artysty-psychopaty (Adam Sajnuk). Niezwykłą zasługą scenografki Agaty Skwarczyńskiej jest umiejętne wsłuchanie się w tę przestrzeń, dzięki czemu nie ma w niej elementów zbędnych. Przedstawienie jest skrzyżowaniem, przy którym spotykają się losy bohaterów, złudne uczucia i kłamstwa, które w ustach maniaka brzmią echem prawdy. Dwa oblicza artysty z psychopatycznymi skłonnościam