Jest to przedstawienie rodem jakby z niezależnego teatrzyku, w którym zbuntowani artyści próbują powiedzieć widzom coś od siebie, co nie znalazłoby uznania i miejsca w oficjalnym teatrze. A przecież Teatr im. Solskiego w Tarnowie jest jak najbardziej oficjalny. I jeśli podczas spektaklu "Akt miłosny albo Życie" według Jana Rybowicza zapomina się o tym, już jest powód, by mówić, że próba się powiodła. Są i inne powody. Zmarły przed kilku laty w wieku zaledwie 41 lat Jan Rybowicz to pisarz dziś niemal zupełnie zapomniany. W Tarnowie, jeśli go ktoś pamięta, to raczej jako "artystę przeklętego", wiecznie wszczynającego awantury pijaka i życiowego abnegata, niż autora głośnych w swoim czasie opowiadań i wierszy. I już choćby dlatego próba przeniesienia prozy Rybowicza na scenę musi budzić zaciekawienie. Na prostej zasadzie: Co z tego wyjdzie? I z powziętym z góry podejrzeniem, że wyjdzie g... I tu spotyka widza największe za
Tytuł oryginalny
Off, off Tarnów
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 58