EN

1.10.2007 Wersja do druku

Odwieczny konflikt pokoleń

- Bez wątpienia wiele rzeczy, które robią młodzi teatralni buntownicy, zostanie, tak jak został prawie cały Grotowski. Trudno powiedzieć, co to będzie, ale już dziś widać, że z tego, co oni robią, wiele rzeczy wpływa na kształt współczesnego teatru. Ale równocześnie to, co my, starzy, wiemy, powinno wpływać na nich - mówi Zbigniew Zapasiewicz w rozmowie z Przemysławem Szubartowiczem z Przeglądu.

Przemysław Szubartowicz: Czym jest dziś teatr? Zbigniew Zapasiewicz: - Zależy, co rozumiemy pod tym pojęciem. W moim przekonaniu teatrem jest wszystko, co jest między ludźmi. Wszystko jedno, czy idziemy na wykład uniwersytecki, czy do kościoła, czy gdziekolwiek, gdzie jedni ludzie chcą coś przekazać drugim - to wszystko jest teatrem... Miałem na myśli coś znacznie bardziej konkretnego, czyli polski teatr. Od 1989 r. polski teatr jest coraz bardziej różnorodny, staje się bogatszy. Także dlatego, że pojawiły się te wszystkie telewizyjne "Big Brothery", które w końcu też są formą teatru, choć nie są sztuką. Ale rozumiem, że pan mnie pyta o mój teatr... O ten, który pan pamięta, i o ten, który jest teraz... Ten, do którego ja zostałem przyuczony i do którego poszedłem, był w swoim głównym nurcie teatrem literackim, czyli interpretującym literaturę. Wszelkie inne formy były uważane za awangardę. Dziś to rozróżnienie jest dużo bardzi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie ma już malinowych chruśniaków

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 40/07.10

Autor:

Przemysław Szubartowicz

Data:

01.10.2007