Nazwisko Konrada Swinarskiego świeciło wprawdzie dużymi literami z ekranu, ale zdaje się, że nie ma najmniejszego sensu powracać w tej próbie recenzji telewizyjnego "Woyzecka" po tylekroć i tak pochwalnie opisywanej inscenizacji teatralnej. Może warto natomiast zastanowić się nad wkładem telewizji i reżyserią Włodzimierza Gawrońskiego. W jednej z cotygodniowych zapowiedzi programu przeczytałem, że obejrzę spektakl, którego treścią są rozważania nad odpowiedzialnością i poczytalnością mordercy. Sądziłem wprawdzie, że to tylko zapowiadaczowi tak się "Woyzeck" skojarzył z Karolem Kotem, jako że obaj z Krakowa, ale w słowie wstępnym Michała Sprusińskiego również sporo było o tym mowy. Ledwo zdążyłem więc zmienić zdanie i dojść do wniosku, że telewizja w ten sposób czyni widocznie ustępstwo i zastawia w dobrej sprawie pułapkę na tzw. masowego widza, gdy zaczęła się właściwa transmisja. Wkrótce stało się zupełnie jasne, że zapo
Tytuł oryginalny
Odrębny gatunek
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran nr 34