EN

21.11.2005 Wersja do druku

Odrama. Dzień niemiecki

Dzień niemiecki na opolskiej Odramie okazał się najmniej udany, mimo najciekawszego materiału dramaturgicznego, za jaki trzeba uznać sztukę Fritza Katera "Czas kochania, czas umierania". Zawiodły szczególnie etiudy w wykonaniu studentów niemieckich szkół teatralnych z Bochum (Constantin Schule) i Stuttgartu (Matthias-Gaertling-Actingclass), o których można powiedzieć właściwie tyle, że były do bólu szkolne. Młodzi adepci zaprezentowali repertuar tanich sztuczek, którymi ograć można wiele sytuacji - po trzecim dniu Odramy specjalnie dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Tym razem nie udały się także improwizacje, które przez wcześniejsze dwa dni były najciekawszym i najbardziej świeżym punktem programu. Arkadiusz Tworus zaproponował psychodramę, w której aktorzy opowiadają swoje autentyczne wspomnienia i przeżycia z dzieciństwa. Wpisało się to w treść dramatu Katera, który w głównej mierze poświęcony jest pamiętaniu i próbach wymazywania "szkodliwych" wspomnień. Jednak psychodrama w pewnym momencie przerodziła się w ckliwe i banalne opowiastki. Szkoda może, że reżyser aktywnie nie uczestniczył w improwizacji i nie pomagał aktorom, gdyż wtedy mógłby próbować naprowadzać ich i prowokować o wiele ciekawsze sytuacje. Z improwizacją nie miała też wiele wspólnego scenka przygotowana przez Bognę Podbielską - nie miała, gdyż aktorzy nie dostali szans na improwizowanie, a jedynie zostali wciśnięci w jakieś pospiesznie narysowane i przez to bardzo sztuczne ramy sytuacyjne. To pewnie dlatego najciekawiej na Od

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

materiał własny

Autor:

Paweł Sztarbowski

Data:

21.11.2005

Festiwale