Katowickie spotkanie sceniczne z Gombrowiczem "od końca", z ostatnim jego dziełem dramatycznym, nie jest chyba przypadkowe. To najłatwiejszy z pozoru utwór, który nie powinien nastręczać trudności w odbiorze, nawet widzowi nie przyzwyczajonemu do tego rodzaju przewrotnej formy teatralnej, czego nie można natomiast powiedzieć o "Ślubie", który wymaga prawdziwego przedzierania się poprzez zawiłości i wieloznaczności autora. Zewnętrzna forma "Operetki" jest tak bogata, że ostatecznie wystarczy za całość. Korzystając ostentacyjnie z "boskiego idiotyzmu" operetki Gombrowicz stworzył sobie przewrotny i zarazem efektowny punkt ,wyjścia do zbudowania utworu w gruncie rzeczy tragicznego, w którym - najogólniej mówiąc - ogłasza stan upadłości cywilizacji. Pośród tańca, śpiewu, przedrzeźnień i masek przemyca zręcznie swoje pragnienia o "nagości wiecznie młodej, młodości wiecznie nagiej", wiarę w odzyskanie tożsamości ludzkiej, po odrzuceniu mó
Tytuł oryginalny
Odkrywanie Gombrowicza
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Robotnicza nr 221