SPOTKAŁEM się już nieraz z twierdzeniem, iż teatr lalkowy jest jakąś niższą formą twórczości scenicznej w porównaniu z teatrem "widocznego aktora". - Widocznego (?) - pytacie. Tak, z teatrem, w którym aktor tworzy postacie sceniczne bez pośrednictwa lalki, z teatrem, do którego nazwy nie dodajemy określenia "lalkowy''. Nie chcę tu udowadniać niesłuszności wspomnianego na wstępie sądu, o czym już zresztą nieraz pisałem, chciałbym natomiast zwrócić uwagę na specyficzną "inność" lalkowego teatru. Obserwując np. spektakl w Teatrze "Wybrzeże" śledzę równocześnie tekst sztuki i tego, który mi go podaje. Słowo w tym wypadku jest dla mnie - widza integralnie związane z aktorem, który je swym talentem połączył w jedność scenicznej postaci. W teatrze lalkowym reakcja moja jest zupełnie inna. Ściślej mówiąc - jest chwilami inna. Są nieraz w obserwowanym spektaklu sceny, przy których wyłączam
Tytuł oryginalny
Odkrycie, które nie jest odkryciem a mimo wszystko dokonać go warto
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki nr 63