- Fascynowałem się raczej teatrem Korśunovasa niż Nekrośiusa - mówi Jan Dravnel, aktor TR Warszawa, w rozmowie z Moniką Pilch w miesięczniku Teatr.
Spotykamy się we foyer TR Warszawa. Jest zimny wieczór. Jan Dravnel proponuje herbatę i przeprowadza mnie do teatralnej garderoby. Kręta droga prowadzi wąskimi korytarzami na tyłach sceny. - Byłaś tu kiedyś? - pyta aktor. - Tu toczyła się akcja "Roberta Robura" w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego - odpowiadam. - Rzeczywiście - uśmiecha się Dravnel. - Dokładnie w tym miejscu umierałem. Tylko ta kotara była wówczas podniesiona. Wchodzimy do teatralnej garderoby. Janek nastawia wodę na herbatę, a jego olbrzymi pies, który cały czas nam towarzyszy, sadowi się na teatralnej otomanie i natychmiast zasypia. MONIKA PILCH To Twój teatralny dom? JAN DRAVNEL Zawsze nim był. Od samego początku. To taka moja jaskinia, z której się wylęgałem. Nie skończyłem szkoły aktorskiej. Podczas studiów na warszawskiej Akademii Teatralnej trafiłem tu do studium aktorskiego, które stworzył wówczas Grzegorz Jarzyna. Razem ze mną trafili tu także moi przyjaciele z rok