Dzieła wielkich autorów antycznych fascynują i kuszą współczesnych pisarzy do wprowadzenia we współczesność wątków, które się nie starzeją. To ryzyko podjął HELMUT KAJZAR swoją "Antygoną" - transkrypcją Sofoklesa. I ta Kajzarowska "Antygona" grana jest często, ujawniając w kolejnych realizacjach scenicznych nowe prawdy psychologiczne, dzięki różnym ujęciom aktorskim.
"ANTYGONĘ" Kajzara wystawiono m. in. w Grudziądzu, oglądali ją widzowie wrocławscy na scenie Teatru Polskiego. Grająca w tym przedstawieniu Maja Komorowska wystąpiła w roli tytułowej również w ramach Teatru Propozycji - inicjatywy teatralnej, prezentującej się w Klubie im. Włodzimierza Pietrzaka w r. 1974. Obecnie "Antygonę" Kajzara, w jego reżyserii wystawił Teatr Powszechny w Warszawie. Przedstawienie rozpoczyna się interesująco. Nastrój tworzą dekoracje i muzyka. Na scenie czerń wiodąca gdzieś wzwyż, do przepaści Hadesu i na złudne wyżyny tronu króla Teb. Formy geometryczne rozciągnięte w głąb, dlatego mniej agresywne, a niepokojące. Muzyka wypływa z mroku, jest majestatyczna i tragiczna zarazem, pulsuje zapowiedzią nieszczęścia. Potem na scenę wchodzi Chór w postaci Olgierda Łukaszewicza i: słowa... słowa... słowa. Za dużo słów, i to niestety nie sofoklesowych. A jednak nie tylko wizja plastyczna ocala to przedstawienie, z którym p