"Odejścia" w reż. Izabelli Cywińskiej w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Hanna Baltyn w Teatrze.
Tuż przed premierą "Odejść" w warszawskim Ateneum odbyło się w kawiarni "Gazety Wyborczej" spotkanie z Václavem Havlem. Zagadnięty o to, jak zniósł dwudziestoletni okres milczenia jako pisarz, odpowiedział: "Zamilkłem jako autor, ale nie znaczy to, że nie pisałem. Nigdy w życiu nie pisałem tyle, ile w czasie mojej prezydentury. Nie potrafiłbym przeczytać przemówienia, które napisał ktoś inny. Więc w każdy weekend pisałem przemówienia, albo projekty oświadczeń, rozporządzeń, poleceń". Zwierzał się, że bywały dni, kiedy wygłaszał po pięć przemówień dziennie. Taka nadprodukcja literackiej ekspresji musiała prowadzić do nieuniknionych powtórzeń, wałkowania w kółko tych samych tematów, do zbanalizowania wypowiedzi. To najokropniejsza rzecz, jaka się może przytrafić człowiekowi pióra, dbającemu o lapidarność, sensowność, klarowność i styl przekazu. Zajmowane stanowisko przemieniało pisarza w grafomana - tak jak Midasowe dotknięci