- Chcieliśmy, żeby do willi Dzieduszyckich wrócili ludzie. Próbowaliśmy im pokazać, że sztuka nie jest czymś bardzo odległym, ale że dotyczy naszych osobistych problemów. Mam wrażenie, że się udało - mówi Agata Szczęśniak z Krytyki Politycznej, kuratorka projektu "House of Change"
Magda Piekarska: Skąd pomysł na ożywienie wrocławskiej willi? Agata Szczęśniak: Wszystko zaczęło się od spektaklu "Mała narracja" Wojtka Ziemilskiego. Autor jest wnukiem Wojciecha Dzieduszyckiego. Kiedy dowiedział się, że dziadek był agentem, bardzo to przeżył i postanowił zrobić przedstawienie na ten temat. Prapremiera miała miejsce w Nowym Wspaniałym Świecie w Warszawie, w klubie Krytyki Politycznej, potem spektakl trafił do repertuaru teatru Studio w Warszawie, gdzie jest stale pokazywany. Pomyśleliśmy, że przy okazji kongresu warto ten spektakl pokazać we Wrocławiu. Rodzina Dzieduszyckich zgodziła się nas ugościć, co było dość odważnym gestem. Chodziło przecież o otwarcie drzwi, wpuszczenie tutaj ludzi, także przypadkowych, wystawienie rodzinnej historii na widok publiczny. Na inauguracji pokazaliśmy "Małą narrację" i film Pawła Ziemilskiego, brata Wojtka - zapis ostatnich lat życia hrabiego. To był niezwykły wieczór. Ale projekt