Od zawsze taka jestem Jestem w filmie ikoną inności, ale w życiu wcale nie czuję się inna - mówi Anna Dzieduszycka.
Na Rhode Island, międzynarodowym festiwalu filmów krótkometrażowycha, dostała nagrodę dla najlepszej aktorki
Na schodach przed hotelem dwie pracownice urządzają sobie pogawędkę przy dymku. Julia (Anna Dzieduszycka) mówi, że nie pamięta swojego pierwszego razu. „Tak strasznie było?" - pyta przyjaciółka. „Po prostu nie było" - odpowiada młoda kobieta. Julia jest osobą niskorosłą (Dzieduszycka sama o sobie mówi, że jest „karlicą"), koleżanka z pracy jest jej jedyną przyjaciółką. W hotelowym barze Julia poznaje Bogdana, postanawia kupić sukienkę, w której będzie wyglądała seksownie. Tak rozpoczyna się „Sukienka", krótkometrażowy film Tadeusza Łysiaka, studenta Warszawskiej Szkoły Filmowej (najbliższe pokazy na festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie 1-5 września). Dzieduszycka dostała za tę rolę nagrodę na Rhode Island, jednym z najważniejszych festiwali filmów krótkometrażowych w Stanach Zjednoczonych. Filmy biorące udział w konkursie mogą ubiegać się o nominację do Oscarów, nagród BAFTA. STEREOTYPY I POPRAWNOŚĆ
- Z Tadeuszem współpracowałam kiedyś przy etiudzie studenckiej. Odezwał się do mnie po jakimś czasie i zapytał, czy chciałabym zagrać w filmie o karlicy. Poszliśmy na piwo i pokazał mi scenariusz - wspomina Dzieduszycka.
Śmiałam się wniebogłosy; scenariusz mi się bardzo podobał, ale momentami przedstawiał historię Julii stereotypowo. Były płytkie teksty albo klepanie po główce, które miało pokazywać inność bohaterki. Dużo rozmawialiśmy, oboje zmienialiśmy się dla tej historii. Jeden z bohaterów mówi do Julii: „Nie pal tyle, bo nie urośniesz", Kiedy dziewczyna pokazuje mu środkowy palec, mężczyzna mówi: „Myślałem, że jesteście zabawniejsi...".
- W kinie karły często są przedstawiane jako błazny. Niektórzy naprawdę nas tak postrzegają i mówią różne bzdury. Krążyła kiedyś np. „śmieszna" plotka, że matka wyprała dziecko w pralce i dlatego jest karłem - mówi aktorka. - Jestem w filmie ikoną inności, ale w życiu wcale nie czuję się inna. Społeczeństwo ma pewną wizję tego, jak wygląda nasze życie. Niektórzy mnie pytają: „Jak sobie radzisz?". Jak mam sobie radzić? Przecież od zawsze taka jestem, więc sobie doskonale radzę. Podkreślanie mojej inności bardzo mnie razi, a z drugiej strony bawi.
Dzieduszycka nie jest jednak zwolenniczką poprawności w języku. - Nie jest fajne, jeśli przechodzień, widząc mnie na ulicy, szepcze do kogoś: „Zobacz! Karzeł!". Ale: „Moja kumpela karlica" jest spoko. Bardzo nie lubię nowomowy - popularne jest teraz określenie „osoba niskorosłą". Według encyklopedii to stwierdzenie odnosi się do osoby pochodzenia azjatyckiego lub jakiegoś drzewka. Nie jestem ani Azjatką, ani rośliną - żartuje.
„TO TYLKO SZCZĘŚCIE!"
Z informacją o nagrodzie dla najlepszej aktorki zadzwonił do niej reżyser. - Zaczęłam piszczeć, później się popłakałam. Tadeusz mi mówił przez słuchawkę: „Nie płacz. To tylko szczęście!". To jest wielki sukces całej naszej ekipy! - mówi aktorka. Podkreśla, jak ważna była dla niej pomoc grająej przyjaciółkę Julii Doroty Pomykały, aktorki Narodowego Starego Teatru w Krakowie. - Dzięki niej udało mi się pokazać wszystkie emocje, które towarzyszą osobom osamotnionym, odrzuconym takim jak Julia - mówi Dzieduszycka.
Dzieduszycka dotychczas wystąpiła w kilku krótkich metrażach - głównie etiudach studenckich. Statystowała także na planie „Ułaskawienia" Jana Jakuba Kolskiego z 2018 r. W teatrze zadebiutowała w 2012 r. - zagrała w „W Przechlapanem" Rafała Urbackiego wystawianym w Instytucie Teatralnym im. Raszewskiego w Warszawie. W 2016 r. zagrała u Mai Kleczewskiej - wcieliła się w rolę Papieża w spektaklu „Wściekłość" w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Film został wyprodukowany przez Warszawską Szkolę Filmową.