BOGATY w wydarzenia artystyczne był w Szczecinie miniony weekend. Od piątkowego wieczoru do niedzielnego ranka stał on bowiem pod znakiem teatru. A że w bardzo różnych formach jawiła się (i w formie też była różnej) szczecińska Melpomena, toteż nie zabrakło wrażeń. Zwłaszcza że każde z tych teatralnych spotkań z widownią miało charakter nie tylko premiery, ale i prapremiery. Z ogromnym zainteresowaniem czekano na poprzedzone sporą reklamą przedstawienie "Zagłady", którą pełny tytuł określał jako "Komedię idylliczną na motywach powieści Piotra Szewca". Autor tej głośnej przed laty, tłumaczonej na kilka języków książki, był na premierze obecny. Goście z Niemiec, dzięki którym do premiery, w gruncie rzeczy, dojść mogło - także zjawili się we Współczesnym. Ale spóźnili się nieco (granica!), w związku z czym spektakl zaczął się z kilkunastominutowym opóźnieniem. A trzeba tu przypomnieć, że "Zagłada
Tytuł oryginalny
Od zagłady do miłości
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 31