EN

9.01.2006 Wersja do druku

Od tego grania pękły mury

- Ten teatr, który za chwilę przestanie istnieć, był najpiękniejszym i najzabawniejszym miejscem na ziemi - twierdzi aktorka Lucyna Legut. Grano tu nie tylko komedie, ale i wspaniałe sztuki dramatyczne, wielkie przedstawienia, wiele z nich podbijało zagraniczne festiwale. Dziesiątki z nich wystawiano po sto, dwieście razy, przy pełnej widowni. Po sześćdziesięciu latach istnienia Teatr Kameralny w Sopocie przegrał z centrum handlowym - pisze Gabriela Pewińska w Dzienniku Bałtyckim.

Za czasów Lucyny Legut (lata 60.) teatr w Sopocie wyglądał całkiem inaczej. Najpierw, wchodząc, witało się panią portierkę, która przeważnie robiła na drutach. Siedziała przy stoliku, a na stoliku był kwiatek we flakoniku. Potem był długi korytarz, po prawej stronie dwie garderoby: mniejsza - męska, obok większa - damska. Naprzeciw garderób dwie toalety: damska i męska oraz, obok toalet, malutki pokoik z łazienką. - Spędziłam tam pół godziny w wannie (bez wody, oczywiście) - wspomina Lucyna, zwana Luchą - jako że po jakimś bankiecie dostałam kolki wątrobowej i gdzieś musiałam się położyć. W teatrze nie było kanapy. Był natomiast malutki pokoik, gdzie królowała bufetowa Michasia. Miała stół, szafkę, maszynkę gazową i jedno krzesło (dla siebie). - Michasia robiła olbrzymie kanapki - dodaje aktorka. - Z tego, co można było dostać wówczas w sklepie. Cena każdej kanapki była jednakowa. Na zapytanie: "Ile płacę?" niezmiennie odpowi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Od tego grania pękły mury

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki + Wieczór Wybrzeża nr 5/6.01.

Autor:

Gabriela Pewińska

Data:

09.01.2006