- Gdy wyjeżdżałem z kraju uznałem, że nie mam szans na realizowanie się w zawodzie. Trudno było o ambitną rolę dla młodego aktora. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że w Salzburgu moje marzenia o zawodowym spełnieniu stały się faktem. Nie zamierzam wracać do kraju, chyba, że na emeryturę - mówi aktor JUREK MILEWSKI, gość Elbląskiej Wiosny Teatralnej.
Aktor Jurek Milewski po trzydziestu latach powrócił na elbląską scenę. Nie był jak kiedyś statystą, nie grał "ogonów", ale zaprezentował monodram "Dreck" [na zdjęciu]. Zagrał w języku niemieckim emigranta Sada, Irakijczyka. Ten spektakl cieszy się powodzeniem w Salzburgu, gdzie Milewski mieszka od prawie dwudziestu lat. Jurek Milewski został zaproszony do udziału w tegorocznej Elbląskiej Wiośnie Teatralnej przez dyrektora Mirosława Siedlera. - Razem pracowaliśmy w elbląskim teatrze przed laty - mówi Milewski. - Do tej pory utrzymywaliśmy kontakt. W tym roku przyszło zaproszenie na zaprezentowanie monodramu "Dreck". Podczas prób na malej scenie w Elblągu każdy kąt przypominał mi dawne lata. To były miłe wspomnienia. Zamiast gwiazdki nazwisko na plakacie Jurek Milewski trafił do elbląskiego teatru jako adept. Było to po przesłuchaniach, gdy chciał się dostać do studium aktorskiego przy Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. - Nie zabłysnąłem