Zdarzyła mi się rzecz dość niecodzienna: nim jeszcze sam zdążyłem być na premierze prasowej sztuki de Filippa, otrzymałem pierwszy na jej temat list od widza, który byt dwukrotnie na "Neapolu" i zgłosił pretensję w sprawie dublowania jednej z ról, a braku dublowania innej, a zgłosił dlatego, że oglądał sztukę zachwycony i namówił wielu znajomych, by co rychlej wybrali się do Ateneum. Podobnie jak mój korespondent, odczuwają inni widzowie. Sztuka włoskiego dramatopisarza "chwyciła" w Warszawie, staje się tematem dyskusji; wróżą jej długotrwałe powodzenie, już słychać głosy wzywające do zagrania jakiejś innej sztuki de Filippa. W czym rzecz, że ów dość nierówno na pisany "Neapol" zdobył sobie z miejsca gorących zwolenników i gorliwych kibiców? Sztuka jest bardzo komunikatywna, pełna temperamentu, o żywej, interesującej akcji, którą tak ceni widz teatralny. Mówi się, że de Filippo stał pod wpływem intelektualnego teatr
Tytuł oryginalny
Od skeczu do melodramatu
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu