Moje oczekiwania wobec nowego rządu dotyczą obszaru kultury, w tym zwłaszcza teatru, który dziś jest najbardziej zainfekowaną dziedziną kultury, zatruwającą umysły publiczności. I którego poziom artystyczny - z nielicznymi wyjątkami - sięgnął dna. Oczekuję zatem, by minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński zastopował dalsze wyniszczanie i w trybie pilnym podjął wszelkie działania prowadzące ku uzdrowieniu teatru i całej kultury - pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Po pierwsze: stop dalszemu wynaradawianiu Polaków poprzez spektakle i tzw. politykę teatralną realizowaną przez wielu dyrektorów teatrów, której celem jest zabijanie polskiej tożsamości poprzez deprecjonowanie, obrzydzenie i ośmieszenie naszego dziedzictwa narodowego zawartego m.in. w dziełach wielkiej polskiej klasyki, która powinna być ustawowo chroniona. Odjęcie polskości wybitnym narodowym dziełom, np. dramatom romantycznym, jak m.in. "Dziady" Mickiewicza (czy to w reżyserii Radosława Rychcika, czy Michała Zadary, obie realizacje na żenującym poziomie), a także arcypolskiej wybitnej operze "Straszny dwór" Stanisława Moniuszki w reżyserii Anglika Davida Pountneya w warszawskiej Operze Narodowej, to jedne z wielu przykładów wynaradawiania. Że nie wspomnę już o Starym Teatrze w Krakowie, którego dyrektor Jan Klata swoją działalnością pseudoartystyczną, wyraźnie antypolską, wskazuje, iż jest przede wszystkim funkcjonariuszem ideologicznym wypełni