- Opieramy się na kilku opowiadaniach H.P. Lovecrafta, fantasty, człowieka, który uważa, że ludzkość jest w potwornym zaułku, dokonała na własnym organizmie tylu haniebnych cięć, że nie ma już żadnej wartości, niczego, co byłoby godne człowieka - o premierze spektaklu "Zew Cthulhu" w Nowym Teatrze w Warszawie mówi aktor Zygmunt Malanowicz w rozmowie z Izabelą Szymańską w Gazecie Wyborczej, dodatku Co jest grane.
Jego role zawadiackiego chłopaka w "Nożu w wodzie" Romana Polańskiego czy trzymanego pod pantoflem męża w "Polowaniu na muchy" Andrzeja Wajdy oglądane są do dziś. Ale ma także fanów wśród widzów teatralnych, którzy podziwiają go w Nowym Teatrze Krzysztofa Warlikowskiego w "Kabarecie warszawskim", "Francuzach" czy "Opowieściach afrykańskich według Szekspira". Od piątku Zygmunta Malanowicza będzie można oglądać w nowym spektaklu w reż. Michała Borczucha "Zew Cthulhu". Izabela Szymańska: Boksował pan w młodości? Zygmunt Malanowicz: Nie, uprawiałem szermierkę. Trenowałem w Olsztynie, w klubie Start. Zajmowałem się tym dość długo, nawet miałem szansę być w kadrze narodowej, ale postanowiłem iść na studia. Myślałem, że szermierka przyda mi się na wydziale aktorskim, ale okazało się, że ta turniejowa i sceniczna znacznie się od siebie różnią. Zapytałam o sport, bo czytałam, że w teatrze Krzysztofa Warlikowskiego aktor jest sparin