Trudno, że nie ma się z czego śmiać, gorzej, że nie ma też nad czym dumać - o "Wiele hałasu o nic" w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże pisze Anna Bielecka-Mateja z Nowej Siły Krytycznej.
Obiecująco brzmi pierwsze zdanie zapisane w programie gdańskiej realizacji: "Wiele hałasu o nic" w reżyserii Adama Orzechowskiego, że to bez wątpienia jedna z najśmieszniejszych, a może i najśmieszniejsza komedia Szekspira. W "Wiele hałasu o nic" nie ma jednak "nic śmiesznego" i nie jest to bynajmniej wywrotowa interpretacja reżysera, a raczej jego nieudolna próba mierzenia się z tekstem, skądinąd niezbyt trudnym i wyrafinowanym fabularnie. Oto mamy dwóch przyjaciół: Benedicka (Piotr Jankowski) i Claudio (Łukasz Konopka), którzy wracają z wojny i trafiają do Mesyny, gdzie spotkają dwie kuzynki: Beatrycze (Karolina Piechota) i Hero (Emilia Komarnicka). Po fali plotek, językowych zadziorów, zbiegów okoliczności, nieporozumień, mistyfikacji szlachetnych i podłych pod tańczącą gwiazdą miłości staną w końcu Hero i Claudio oraz Beatrycze i Benedick. Pierwsi odkryją w sobie liryczne uczucie niemal od pierwszego wejrzenia, drudzy czubią się niemiło