Dla tych, którzy w teatrze szukają przede wszystkim myśli, a nie tylko odpoczynku czy rozrywki, wystawił warszawski Teatr Narodowy pierwszą premierę bieżącego sezonu. Prace nad nią trwały długo, ale przyznać trzeba, że pozycję wybrano diablo trudną. Mowa o "Samuelu Zborowskim" Juliusza Słowackiego. Należę do tych widzów, którzy w pełni docenili wkład reżysera Adama Hanuszkiewicza, którzy chwalą wagę całego przedsięwzięcia wraz z pięknem poszczególnych obrazów. Co wcale nie znaczy, ze spektakl jest łatwy w odbiorze i jednoznaczny. Wręcz przeciwnie, na pewno prowokuje do dyskusji. Skoro jednak tak się naród nasz na codzień rozpolitykował, zaproponował mu Hanuszkiewicz w teatrze dalszy ciąg tej wojny myśli i przeciwstawnych racji, i to na tekście genialnego, narodowego wieszcza. Oczywiście, same intencje nawet tak szlachetne, jeszcze nią przesądzają o wartości dzieła. Ale prosta a sugestywna oprawa scenograficzna Jerzego Czerniawskiego wzm
Tytuł oryginalny
Od klasyki do rzeczywistości
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pracy nr 94