"Emigranci" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Ciekawe, ile dzieł scenicznych, po wrześniu roku 2010 zrobionych w Polsce według, na motywach, obok utworów scenicznych Sławomira Mrożka, jest dziś w kłopocie? Z końcem września w Wydawnictwie Literackim ukazał się pierwszy tom "Dziennika" autora "Emigrantów". Nie chodzi o to, co i jak jest w nim powiedziane o konkretnych utworach teatralnych, ani nawet o poziom prób ogarnięcia potężnych kategorii ogólnych: byt, ja, czas, życie jako takie. Zostawmy to. Chodzi o zawstydzającą prostotę stu, dwustu cierpkich konkluzji. Na przykład - grudzień 1965 roku. Mrożek czyta "Byt i nicość" Sartre'a, notuje w kajecie obszerne fragmenty, brnie przez nie, krąży, dłubie, tonie, znów na wierzch wypływa, aż wreszcie samemu sobie ku pamięci zapisuje coś takiego. "Jeżeli sztuka produkowana przez danego literata ma mieć coś wspólnego z jego życiem, to nie można traktować tego literata jako pewnej sumy zdolności, które należy przyłożyć tylko do takich,