Cieszę się, że uwiedziona tytułową "Wrażliwością sutków" całkiem nie straciłam głowy - pisze Magdalena Chlasta-Dzięciołowska w nawiązaniu do recenzji "Kronosu" Mirosława Kocura.
Spośród wielu recenzji po wrocławskim "Kronosie" w Teatrze Polskim wybieram naturalnie jako pierwszą tę ze zmysłowym tytułem - "Wrażliwość sutków" Mirosława Kocura. Widziałam go na premierze siedzącego w pierwszym rzędzie - a więc miałam gwarancję, że mówić będzie dokładnie o tym samym spektaklu czy - jak kto woli - antyspektaklu, którego byliśmy świadkami. Po paru zdaniach poczułam się jednak jak tania dziwka, która pomimo nie pierwszej młodości dała się nabrać na miłosne obietnice. Recenzja Kocura jest miażdżąca, mnie spektakl zachwycił. Wszedł w nowe dla teatru rejony zbiorowej nadświadomości - wielorakiej rzeczywistości - złożonych, alternatywnych bytów - awatarów naszych mnogich żyć - zuchwale pomijających potoczność każdej biografii - szukając w pozornie banalnych faktach naszego pojedynczego życia - istoty egzystencji. Każdej egzystencji. Gombrowicza. Mojej. Twojej. Aktorów na scenie. Kocur wykpił od razu te aktorskie a